CO SIĘ STAŁO NA ZIEMI ROSYJSKIEJ 10.04.2010 r.godz
??
. w stenogramie, który dostarczyli Rosjanie, jest czarno na białym napisane, iż główny pilot, pan Protasiuk w ogóle się nie odzywał na 30 sekund przez katastrofą. Co samo w sobie jest nienormalne i wskazuje na fałszywość stenogramu bądź "kreatywne" jego modyfikowanie. Mało tego, główny pilot, oprócz tego, że nic nie mówił już na 30 sekund przed katastrofą, w momencie uderzeń o drzewa a potem uderzenia w ziemię nie wypowiedział nawet pojedynczego przekleństwa.
Czy jest normalne, aby kapitan samolotu nie próbował kontaktować się z załogą, przeklinać, wydawać załodze rozkazy / polecenia?
No i najważniejsze, uwaga - w stenogramie ostatnie 30 sekund lotu jest właściwie całe czytelne. Owszem, stwierdzono kilka zamazanych odgłosów, jednak żaden z nich nie należał do kapitana Protasiuka. Skąd więc wzięło się to zdanie?
czy to zdanie które pojawiło się jak fatamorgana nie świadczy o tym, iż stenogram przesłany przez Rosjan jest fałszywy lub został w "kreatywny" sposób zmodyfikowany?
ta informacja jest informacją nieoficjalną, która prawdopodobnie nigdy nie zostanie oficjalnie potwierdzona. To oczywiście moja opinia, ale smaczku dodaje fakt, że nawet prokuratura odżegnuje się od autentyczności tego przecieku i faktu, że ta informacja była kiedykolwiek znana Polakom. Pytany przez tvn24.pl krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych, który zajmuje się odczytywaniem zapisu z czarnej skrzynki nie chciał komentować doniesień. - Nie wypowiadamy się na temat zawartości czarnej skrzynki. Informacja jakoby pilot TU-154 miał wypowiedzieć zdanie "Jak nie wyląduję/wylądujemy, to mnie zabije/zabiją" nie pochodzi od nas - mówi dyrektor Instytutu prof. Maria Kała.
Kolejną kontrowersją jest fakt dziwnej zbieżności. Otóż po kampanii wyborczej prezes PiS, Jarosław Kaczyński powiedział, iż należy szukać odpowiedzi i prawdy na temat katastrofy smoleńskiej. Jarek wie to co my, czyli to, iż prawda o katastrofie jest albo pomijana, albo "kreatywnie" modyfikowana na najróżniejsze sposoby. Ich manipulacje widać na pierwszy rzut oka, ten, kto ma krytyczny i niezależny umysł jest przerażony skalą manipulacji i kłamstw na ten temat.
Poza tym prezes PiS udzielił także wywiadu dla Gazety Polskiej, w którym bardzo otwarcie mówił o katastrofie smoleńskiej i odpowiedzialności za tą katastrofę. Odpowiedzialności prawnej, moralnej i przede wszystkim karnej. Jarek Kaczyński przemycał też półsłówkami fakt, kto jest odpowiedzialny za tę tragedię. Kto jest odpowiedzialny - wszyscy wiemy, tylko nie wolno nam o tym mówić, z wiadomych względów. Do czego zmierzam. ]
Po tych faktach, po zdecydowanej kontrofensywie stronnictwa domagającego się prawdy, spada jak grom z jasnego nieba informacja, iż pilot musiał lądować, inaczej go zabiją. Taka informacja, nawet nieoficjalna i nigdy nie potwierdzona, ma niesamowitą siłę psychologiczną. Spin doktorzy partyjni, kreatywni dziennikarze, jak i agentura wpływu na forach i blogach załatwią resztę. Czyli dodadzą swoją cegiełkę oszczerstw i kłamstw w stylu słynnego: "ląduj dziadu".
Mamy opinię eksperta od lotnictwa, który wypowiadał się na antenie. -Analiza poszczególnych zdań przyniesie niewiele dodatkowych informacji. Kluczowa jest analiza parametrów lotu - uważa ekspert lotniczy mjr Michał Fiszer. O analizie parametrów lotu pisałem w poprzednim tekście. Taką analizę przeprowadzono w Polsce, ale jest ona do dziś ściśle tajna, nie wiemy o niej nic. Zaś czarna skrzynka która zawiera te parametry lotu trafiła z powrotem do Moskwy. Czemu żadne medium się tym nie interesuje? Przecież tym oficjalnym mediom zależy (podobno!) na tym, aby wyjaśnić przyczyny tej katastrofy. Czemu więc nie robią tego rzetelnie, tylko podniecają się wyrwanymi z kontekstu zdaniami, o niepotwierdzonej autentyczności? I tu jest credo problemu smoleńskiego.
Otóż nikt nie chce rzetelności, nikt z mediów nie chce prawdy. Media wolą tego typu przecieki, od których odżegnuje się nawet prokuratura badająca sprawę. Dodajmy - prokuratura, która sama jest oskarżana o sprzyjanie zatajaniu prawdy, o nierzetelność i niejasność prowadzonego śledztwa.
Gdyby słowa, które rzekomo miał wypowiedzieć pilot: "jeśli nie wyląduję, to mnie zabiją" miałyby być prawdziwe, to prokuratura i krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych przyklasnął by temu już teraz, w tej chwili. Przecież tej samej prokuraturze nie zależy zbytnio na odkryciu prawdy, prawda? Wiele razy to udowodniłem.
Kampania prawdy na tematy smoleńskie idzie pełna parą, także na moim blogu. Szykujmy się na kolejne tego typu kwiatki. Było ich naprawdę wiele, ale żaden z nich się nie potwierdził. Żaden z łgarzy wypowiadających tego typu słowa nie zająknął się nawet słowem "przepraszam", nie odwołał swoich słów, ani nie wziął moralnej odpowiedzialności za nie. Łajno zostało rozrzucone i oni nie chcą tego sprzątać.